#Gliwice

I stało się! Informatycy także pojechali na dwudniową wycieczkę. Ten karkołomny wyczyn wydarzył się 3 i 4 listopada bieżącego roku. Punktualnie o 5:30 trzydziestu uczestników i dwóch opiekunów (chociaż do końca drugiego dnia nasz pilot cały czas nie mógł się nas doliczyć – „to panowie, ilu nas jest?”) naszej wycieczki wyruszyło z rynku w Krościenku w daleki świat (czyli na Górny Śląsk). Pierwszym przystankiem była karczma w Wadowicach, gdzie spożyliśmy wyśmienite śniadanie. Obsługa bardzo się starała i nawet wyłącznie na prośbę Krzysztofa Pierwoły, dogotowała mu parówki – dostał ich aż 6 szt. Po naprawieniu mikrofonu, prawdopodobnie marki Siemens, w autobusie wreszcie usłyszeliśmy naszego pilota, który ciekawie opowiadał o krajobrazach i miastach, które mijaliśmy. Idealnie o 9:30 stawiliśmy się przed fabryką samochodów osobowych w Tychach. Po podzieleniu nas na grupy, po sprawdzeniu listy, po ubraniu odblaskowych kamizelek, po przejściu szkolenia BHP, po podpisaniu oświadczenia o przejściu szkolenia BHP, po wprowadzeniu wykonanym przez naszych przewodników zakończyliśmy zwiedzanie.

Oczywiście żartujemy – zobaczyliśmy spawalnię, gdzie parę tysięcy robotów i parę set ludzi spawa, zgrzewa karoserię pojazdów. Widzieliśmy tańczące roboty oraz sprawnie poruszające się wózki widłowe z częściami. Następnie zwiedziliśmy taśmę montażową, gdzie dokładnie mogliśmy oglądnąć i dosłownie dotknąć przemieszczające się w powietrzu samochody. Tutaj furorę wśród pracowników wzbudziły nasze dziewczęta (szczególnie Iwona), które otrzymywały liczne matrymonialne propozycje wykrzykiwane zza poruszających się po taśmie fiatów 500. Panu Regiecowi od pana przewodnika wielokrotnie dostało się za to, że zamiast wspierać polski przemysł motoryzacyjny (kupować nowe fiaty 500) jeździ starymi niemieckimi gratami (Das Auto Passerati TDI). Natomiast pan Pawłowski spełnił wreszcie swoje marzenie – odwiedził miejsce narodzin jego ukochanej PANDY 1.2.

Następnie pojechaliśmy do Tarnowskich Gór, chociaż ani to tarnowskie, ani tym bardziej góry. Zwiedziliśmy tam zabytkową kopalnię srebra. Oprócz historii kopalni oraz metod wydobywania kruszcu w zamierzchłych czasach usłyszeliśmy różne ciekawe historie, między innymi o pewnym woźnicy o imieniu Alojzy, pracującym w kopalni, który tak mocno walił swojego konia, że aż stracił kciuka… (koń mu odgryzł w ramach rewanżu). W międzyczasie dwa razy płynęliśmy łodziami podziemnymi kanałami, i w ogóle te łodzie się nie przechylały i wcale nikt histerycznie nie krzyczał.

Po dojechaniu do #Gliwic i po zjedzeniu pysznej obiadokolacji poszliśmy grzecznie spać… a nie, czekaj…

Po przebudzeniu i zjedzeniu pożywnego śniadanka (tym razem Krzyśkowi parówek nie brakło), pojechaliśmy do kopalni węgla kamiennego Guido, w sąsiednim Zabrzu. Spędziliśmy 2,5 godziny aż 370 m pod ziemią (najgłębsza kopalnia udostępniona do zwiedzania w Europie!), gdzie otrzymaliśmy ogromną dawkę wiedzy historycznej i technicznej na temat funkcjonowania dawnej i współczesnej kopalni.

Ostatnim, chociaż najważniejszym punktem naszej wycieczki był krótki staż zawodoznawczy w Technoparku w #Gliwicach. Prezentacja pani Karoliny o Technoparku uświadomiła nam jak ogromne możliwości rozwoju dają studia techniczne, talent, innowacyjność, ciężka praca oraz wsparcie logistyczne i finansowe, które oferują takie instytucje jak Technopark w #Gliwicach. Poznaliśmy historie sukcesu młodych ludzi, którzy zaczynając od dobrych chęci, zapału i skromnego boksu w Technoparku, w krótkim czasie potrafili zbudować globalne firmy, z których usług korzystają najwięksi gracze na światowym biznesowym rynku. Odbyliśmy także szkolenia na temat naszych predyspozycji osobowościowych oraz z kreatywności.

Nasza wizyta w Technoparku zakończyła się obiadem (znów pomidorowa!), po czym pojechaliśmy prosto do Krościenka. Powrót umilił nam kierowca puszczając dwa ciekawe filmy (jednego nie zdążyliśmy dooglądać). O 20.20 byliśmy z powrotem na krościeńskim rynku, skąd rozjechaliśmy się do swoich domów, bo przecież następnego dnia o 8 rano, trzeba było znów zameldować w naszej ulubionej szkole.

Galeria

red. M. Pawłowski, M. Regiec

Podziel się swoją opinią